Anna Rocka i Maciej Augustyniak – Nurkowanie to sport zespołowy!

Grupa osób, część na wózkach stoi przy akwenie.

Nurkowanie to jedna z niewielu dyscyplin, która w pewien sposób znosi bariery. Na przykład ktoś, kto ma niesprawne nogi, może w wodzie poruszać się samodzielnie. Ten stan nieważkości daje plus 10 do samodzielności. Pod wodą nie ma tego, że komuś trzeba wózek przestawić, bo nie przejdzie, bo pod wodą to są często tacy sami nurkowie jak my. Mało tego, np. osoby, które rozmawiają przy pomocy języka migowego, pod wodą są bardziej sprawne niż my – opowiada Anna Rocka, prezeska Fundacji Mniejszy Błękit, zajmującej się nurkowaniem osób z niepełnosprawnościami i organizacją wyjazdów nurkowych dla certyfikowanych nurków z niepełnosprawnościami. Równolegle jest prezeską firmy Nautica Travel Adventure, organizującej komercyjne wyprawy nurkowe po całym świecie.

Dla nas idealną sytuacją by było, gdybyśmy za jakiś czas w ogóle nie byli potrzebni w kontekście dostępności miejsc, w których OzN mogą nurkować. Wtedy rzeczywiście można by było się skupić na tym, żeby zrobić fajne nurkowanie, tak po prostu. Jedziemy sobie na wyjazd, ze znajomymi czy nieznajomymi i nie musimy nikogo wnosić do toalety albo robić tego typu rzeczy. Oczywiście, że to robimy, bo czasem nie ma innego wyjścia, ale lepiej byłoby jednak stawiać na samodzielność! – mówi Maciej Augustyniak, prezes Fundacji Polska Bez Barier, która działa na rzecz włączenie osób z niepełnosprawnościami w główny nurt życia społecznego i kulturalnego. Zajmuje się szeroko rozumianym zwiększaniem dostępności, poprawą użyteczności i prawami człowieka.

3 mężczyzn wnosi osobę poruszająca się na wózku na łódź.

Konrad Słowik: Jak zaczęła się wasza przygoda z nurkowaniem?

Anna Rocka: Z wodą byłam związana od zawsze, odkąd pamiętam to siedziałam w wodzie. Każde wakacje, wszystko było zawsze związane z wodą. Jeszcze kiedy studiowałam na AWF-ie, Turystykę i Rekreację, to skorzystałam z możliwości zrobienia kursu nurkowania. Po zakończeniu studiów wyjechałam na wakacje nurkowe do Chorwacji. Po wakacjach stwierdziłam, że trzeba już będzie pójść do pracy i tak się złożyło, że firma, z którą nurkowałam, chciała otworzyć filie w Warszawie i zaproponowali mi, żebym to ja ją poprowadziła. Ta firma prowadziła w Krakowie stowarzyszenie, które organizowało zajęcia z nurkowania dla OzN, chcieli zrobić takie zajęcia także w Warszawie i tak zaczęła się moja przygoda z nurkowaniem z osobami z niepełnosprawnościami.

KS: To tak na dobrą sprawę, od samego początku byłaś związana z nurkowaniem z OzN…

AR: Zajmuję się tym już prawie 20 lat, od 2004 roku, więc od samego początku. Równocześnie zaczęłam organizować szkolenia i wyjazdy komercyjne dla firmowych klientów i stowarzyszeniowe. Wtedy to jeszcze było stowarzyszenie. Najpierw było szkolenie w Polsce: w Warszawie i Krakowie i później dokończenie kursu na wyjeździe. Zaczynaliśmy oczywiście od Chorwacji, Egiptu – takich prostszych wyjazdów; teraz wyjeżdżamy na Kubę, do Indonezji czy Meksyku, czyli miejsc trudniejszych, o których marzy każdy nurek tylko, nasza wyobraźnia nas ogranicza.

KS: Maćku, a jak to było z Tobą?

Maciej Augustyniak: Po przygodzie z rugby na wózkach, kilka lat później zacząłem się rozglądać, co innego fajnego można zrobić i padło na nurkowanie. Równolegle zrobiłem swoje uprawnienia nurkowe włącznie z uprawnieniami do nurkowania z OzN. W przeciwieństwie do Ani, nurkowanie jest moim dodatkowym działaniem i hobby. Na co dzień walczę z wykluczeniem osób z niepełnosprawnościami z różnych sfer codziennego życia, przy okazji myślę, że fantastycznie byłoby, gdyby wszyscy mieli dostęp do usług turystycznych na równi.

3 osoby w stroju do nurkowania znajdują się w basenie

KS: Ile nurkowań z OzN macie na swoim koncie?

MA: Ja absolutnie tego nie liczę – to raz, a dwa – nie uważam, że to jest dobra metoda. Nawet jak miałbym zrobione 8000 nurkowań, to może być tak, że ktoś kto ma zrobionych 100 czy 200 będzie po prostu lepszym nurkiem, więc to bardziej jakość, a nie ilość się liczy. Dla nas idealną sytuacją by było, gdybyśmy za jakiś czas w ogóle nie byli potrzebni w kontekście dostępności miejsc, w których OzN mogą nurkować. Wtedy rzeczywiście można by było się skupić na tym, żeby zrobić fajne nurkowanie, tak po prostu. Jedziemy sobie na wyjazd, ze znajomymi czy nieznajomymi i nie musimy nikogo wnosić do toalety albo robić tego typu rzeczy. Oczywiście, że to robimy, bo czasem nie ma innego wyjścia, ale lepiej byłoby jednak stawiać na samodzielność!

KS: Ale nawet jak tego nie będziesz robić, to i tak jesteś potrzebny w wodzie…

AR: Bo nurkowanie to jest sport partnerski, niezależnie czy jesteś OzN czy nie, nigdy nie nurkuje się solo (nie dotyczy nurkowań technicznych, ale to już zupełnie inna historia). Mamy zespól minimum dwuosobowy, dlatego wracając do twojego poprzedniego pytania o ilość nurkowań, to tak jak powiedział Maciek. Może być tak, że ktoś ma 1000 nurkowań, a może być ktoś, kto nurkuje tylko z OzN i ta osoba może być bardziej doświadczonym nurkiem, dlatego że te nurkowania są po prostu bardziej wymagające. Jeżeli nurkujemy z osobą w naszej nomenklaturze sprawną, czyli paraplegik, który może sam płynąć, używając swoich rąk, wtedy nurkuje z nim tylko jedna osoba i to jest standardowe nurkowanie jak z osobą pełnosprawną, nie ma tutaj problemu, bo robimy to we dwie osoby. Są jednak takie sytuacje, kiedy mamy kogoś, kto ma naprawdę duże problemy z jakąkolwiek samodzielnością: nie ma napędu, potrzebuje wsparcia we wszystkim, nawet żeby mu wyrównać ciśnienie w uszach czy dodać powietrza w jackecie (specjalna kamizelka do nurkowania – przyp. red.). Wtedy z taką osobą nurkują przynajmniej dwie osoby z kadry, przy czym jedna osoba powinna mieć poziom rescue, czyli ratownika. Takie nurkowanie wtedy jest dużo bardziej wymagające, potrzebujemy dwóch osób, które pomagają, żebyśmy w ogóle mogli to zrealizować.

Mężczyzna klęczy przy butli do nurkowania, a kobieta na wózku przygląda się co robi.

KS: Jest bardziej wymagające pod względem organizacyjnym, ale chyba także finansowym…

AR: Osoby pełnosprawne z reguły nurkują tylko z jednym instruktorem, jeżeli chodzi o osoby z niepełnosprawnościami, to jest to minimum dwóch, a czasami zdarza się i trzech instruktorów. Osoby pełnosprawne z reguły nurkują tylko z jednym instruktorem/przewodnikiem i może to być grupa nawet 6-8 osób na jednego lidera. Jeżeli chodzi o osoby z niepełnosprawnościami, to często jest to dwóch (a czasami w bardzo trudnych przypadkach zdarza się i trzech) członków kadry na jedną osobę z niepełnosprawnością. Są firmy, które organizują wyjazdy „po kosztach”, ale my nie oszczędzamy na kadrze, ponieważ bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze. Często nasza kadra poświęca swój czas i nurkuje pro bono, ale to nie do końca załatwia sprawę. Niestety zagraniczne wyjazdy nurkowe dla OzN wiążą się z większym wydatkiem, musisz dodatkowo opłacić osoby, które będą nosiły Ci butle, zniosą wózek z licznych schodów, wniosą Cię na łódź, ponieważ instruktor musi brać swój sprzęt, teraz tak mieliśmy na nurkowaniu w Meksyku.

MA: Lubię takie sformułowanie – nie ma ludzi z niepełnosprawnościami, są tylko niepełnosprawne miasta! Nie przepadam za kalkami z języka angielskiego, jednak jest duża różnica pomiędzy helpsupport i to, co my robimy to jest support, czyli wsparcie.

KS: Takie nurkowanie to naprawdę niesamowita lekcja samodzielności, ale też działania w grupie!

MA: Przykładamy dużą wagę do tego, aby wszyscy u nas czuli się traktowani na równi, bo my nie lubimy takiego dzielenia na pełnosprawnych i OzN. My tworzymy jedno stado, a w stadzie trzeba sobie pomagać!

AR: Nurkowanie to jedna z niewielu dyscyplin, która w pewien sposób znosi bariery. Na przykład ktoś, kto ma niesprawne nogi, może w wodzie poruszać się samodzielnie. Ten stan nieważkości daje plus 10 do samodzielności. Pod wodą nie ma tego, że komuś trzeba wózek przestawić, bo nie przejdzie, bo pod wodą to są często tacy sami nurkowie jak my. Mało tego, np. osoby, które rozmawiają przy pomocy języka migowego, pod wodą są bardziej sprawne niż my. Najgorsza sytuacja to, gdy masz takie dwie osoby ze sobą i płyniecie razem i one zaczynają gadać, a Ty nie masz pojęcia, o co im chodzi. Nurkowie mają tylko takie podstawowe znaki: stop, OK, zostań, wynurzamy, zanurzamy, a one (osoby porozumiewające się przy użyciu języka migowego) cały czas gadają! Pod wodą te bariery się naprawdę zacierają.

MA: Dla nas niepełnosprawność nie jest przeszkodą, tylko brak komunikacji i chęci pracy w zespole. Nurkowanie pozwala nie tylko zobaczyć fajne miejsca, rafę, jakieś widoki, ale też pomaga nawiązywać fajne relacje.

AR: Często jest tak, że jeżdżą z nami osoby towarzyszące, np. rodzice z synem i tylko syn nurkuje, a oni wyjeżdżają i robią sobie inne rzeczy podczas naszego nurkowania. Czasami osoba z niepełnosprawnością ma takie marzenie, żeby zanurkować i po jakimś czasie staje się to wspólna pasja partnerów, czy wręcz całej rodziny. Czasami to nurkowanie schodzi na dalszy plan i ważniejsze stają się te kontakt z innymi ludźmi, wyjazdy, przygody albo wspólne spędzanie czasu na miejscu.

KS: Aniu, Maćku dziękuję, że podzieliliście się z nami swoim bogatym doświadczeniem.

Czy wiesz, że wpłaty ze swojego subkonta możesz przeznaczyć na sfinansowanie nurkowania? Pod wodą nie ma barier, a stan nieważkości daje plus dziesięć do samodzielności. Jeżeli chcesz zrealizować podstawowy kurs nurkowania lub pojechać na wyprawę do Egiptu, Meksyku czy Indonezji dla certyfikowanych nurków z niepełnosprawnościami, pomożemy Ci zrealizować marzenie.

Nie czekaj, marzenia są po to, by je spełniać: https://mniejszyblekit.pl/

Wózki aktywne stoją na płynącej po wodzie łodzi.

Mężczyzna na wózku znajduje się na rufie łodzi.

Osoby na wózkach jadą po ulicy.

Grupa osób, część na wózkach stoi przy akwenie.

Grupa osób, część na wózkach stoi przy basenie. Na pierwszym planie są butle do nurkowania.

Grupa osób, część na wózkach stoi przy akwenie.

Grupa osób, część na wózkach stoi przy akwenie.

Zdjęcia pochodzą z archiwum Fundacji Mniejszy Błękit.