Mistrz paraolimpijski Piotr Kosewicz i wiara w siebie, która ratuje życie

Ćwiczy rzut dyskiem w ogrodzie swojej trenerki. Długość tego ogrodu wynosi 25 metrów, rekord świata w rzucie dyskiem – 23 metry. Na Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio dyskobol Piotr Kosewicz wywalczył złoto, rzucając ponad 20 metrów! Jak sam przyznaje – gdyby nie determinacja, zawziętość i wiara w siebie, byłby wrakiem człowieka. Na szczęście tak się nie stało i jest EXTRAsprawnym sportowcem.

Na zdjęciu znajduje się uśmiechnięty mężczyzna na wózku (Piotr Kosewicz), który trzyma za plecami dużą flagą Polski.

Paraliż czterokoniczynowy

Latem 1988 roku Piotr Kosewicz miał 14 lat. Marzył by zostać strażakiem. Wakacje spędzał aktywnie, bawiąc się z rówieśnikami na podwórku, grając w piłkę, biegając po lesie. Jego dramat wydarzył się właśnie na skraju lasu w rodzinnym Zawidowie, gdzie stał słup energetyczny, na który się wspiął. Stało się – Piotr runął z 4 metrów na ziemię. Upadł na głowę, stracił przytomność i obudził się dopiero po dwóch tygodniach w szpitalu w Kamiennej Górze. Przez wiele tygodni leżał nieruchomo w gipsie od szyi do brzucha. Przez pierwsze miesiące mógł poruszyć tylko głową. Pół roku od wypadku po raz pierwszy poruszył rękoma, które wówczas ważyły dla niego tony.

Powrót do życia

Piotr Kosewicz po dwóch latach żmudnych ćwiczeń zaczął ruszać rękoma. Jednak nie ma i nie używa mięśni brzucha ani mięśni grzbietu. Poniżej barku jest nieruchomy. To go jednak nie złamało. Był młodym chłopakiem, pełnym zapału do życia, wiary w siebie i właśnie to dawało mu sił do walki. Jego życie dopiero się zaczynało i pomimo znaczącej niepełnosprawności nie zamierzał go tracić, przeżywając w zamknięciu swój dramat.

Rehabilitacja przez sport

Do aktywności sportowej namówił go jego rehabilitant. Zaczynał od hokeja na hali. Razem z trzema kolegami ze Zgorzelca jeździł na treningi do niemieckiego Görlitz. Następnie próbował narciarstwa biegowego na specjalnym wózku. Bez względu na pogodę, silny wiatr, lejący deszcz i śnieg, systematycznie wsiadał na wózek i ruszał na trening. Wkrótce pojechał na pierwsze zgrupowanie kadry do Podczela koło Kołobrzegu. Później trenował już w Jakuszycach na wózkach zimowych, żeby w 1998 roku znaleźć się na zimowych Igrzyskach Paraolimpijskie w Nagano.

Na zdjęciu znajduje się Piotr Kosewicz, który unosi kciuk w górę.

Wiatr zmian

Decyzje o zmianie dyscypliny podjął po swojej drugiej olimpiadzie w Salt Lake City w 2002 roku. Musiał zacząć na siebie zarabiać, bo był głównie na utrzymaniu rodziców i nie otrzymywał żadnych stypendiów sportowych dla OzN – takich wówczas nie było. Chcąc się usamodzielnić finansowo, otworzył zakład fotograficzny, który prowadzi do dziś.

Mistrz lekkiej atletyki

Pasja do sportu nie wygasła, ale Piotr Kosewicz nie chciał już jeździć na odległe zgrupowania, dlatego zdecydował się na lekkoatletykę, aby móc trenować niedaleko domu. Wybrał rzut dyskiem w pozycji siedzącej. Przejście ze sportów zimowych na letnie wcale nie było dla niego łatwe, ale z biegiem czasu przyniosło spektakularne sukcesy. Piotr Kosewicz dwa razy zdobył mistrzostwo Europy i był wicemistrzem świata, a w Tokio został mistrzem olimpijskim w rzucie dyskiem. Jego życiowym sukcesem były nie tylko sportowe medale, ale przede wszystkim założenie rodziny. Jak sam przyznaje – rodzina to jego diamentowy medal.

Na zdjęciu znajduje się Piotr Kosewicz, który rzuca dyskiem.

 

Autorka: Marta Grzegorczyk