Katarzyna Maciąg – Rower daje mi poczucie wolności!

Poznajcie Kaśkę Maciąg – fankę sportu i kulinariów, pracowniczkę kooperatywy spożywczej, która 17 lat temu uległa poważnemu wypadkowi, w wyniku którego straciła prawą nogę, od tego czasu porusza się dzięki protezie. Porozmawialiśmy o aktywnościach fizycznych i o sposobach na samorozwój w momentach niedyspozycji.

Na zdjęciu znajduje się dziewczyna (Kaśka Maciąg), która trzyma w ręku protezę podudzia. Obok niej stoi rower.

Samotne wyprawy rowerowe to świetna lekcja pokory!

Kaśka za niedługo kończy 38 lat, jest koordynatorką ds. Finansowo-magazynowych w oddolnie tworzonej organizacji działającej na rzecz zwiększania dostępności do zdrowej żywności, a także prowadzi edukację związaną z jej dystrybucją. Poza pracą bardzo dużo czasu poświęca na aktywności fizyczne:

Od kilku lat najważniejszy jest dla mnie pod tym względem rower. Na co dzień traktuję go użytkowo – poruszam się na nim po Warszawie przez cały rok. Uwielbiam też wyprawy rowerowe jako formę spędzania wolnego czasu. Pakuję sakwy, wsiadam w pociąg i jadę w jakieś miejsce, a potem wsiadam na rower i jadę przez kilka dni. Sypiam na ogół w hamaku, czasem na dziko, czasem na campingach. Nigdy nie wiem, gdzie wyląduję, na jakie trafię warunki. Zazwyczaj jadę tak długo i tak daleko jak tylko pozwoli mi na to moje ciało. Nie jest to lekka forma spędzania czasu, ale po takich wyjazdach czuję się najlepiej. Rower daje mi poczucie wolności, ale też wywołuje pewnego rodzaju niepewność i konieczność radzenia sobie samodzielnie. Muszę też myśleć o podstawach egzystencji – gdzie dziś będę spać, co zjem – to zmienia perspektywę.

Na zdjęciu znajduje się Kaśka Maciąg, która jedzie na rowerze po zaśnieżonej drodze.

Kolekcjonerka sportowych doświadczeń

Wachlarz sportowych zainteresowań Kaśki jest bardzo szeroki:

Poza rowerem uwielbiam inne sporty – pierwszy był snowboard, później próbowałam sił w dyscyplinach wodnych, z których do gustu najbardziej przypadły mi wakeboard i wakesurf. Mam też patent żeglarski i uwielbiam łowić ryby. Teraz wróciłam odrobinę do przyziemności i postanowiłam zrobić zwykłe prawo jazdy.

Sport pozwala jej na zaspokajanie ciekawości świata, walkę z lękiem i przełamywanie swoich granic zarówno tych psychicznych, jak i tych, które stawia przed nią jej ciało:

Muszę zawsze pamiętać, że poruszam się na protezie umieszczonej na bardzo delikatnej, bo przeszczepionej skórze. Ze względu na poboczne obrażenia i to, co się działo później po wypadku, mam mocno uszkodzoną i mało ruchomą drugą stopę. Przez to nie mogę przykładowo chodzić boso, co najwyżej niedługo po miękkim piasku. To z kolei powoduje liczne trudności. Podejmując jakiekolwiek nowe aktywności, wchodząc w nieznane otoczenie, doświadczając nowych sytuacji – nigdy do końca nie wiem, jak zareaguje moje ciało, na ile będę mogła sobie pozwolić, co i jak będę musiała dostosować. Kiedyś tych nowych aktywności po prostu nie podejmowałam. Dzisiaj wręcz przeciwnie – uznałam, że to mój sposób pracy nad sobą.

Na zdjęciu znajduje się Kaśka Maciąg na wakeboardzie.

Długa droga by znowu twardo stanąć na… lewą nogę!

Przełamywanie barier dotyczących różnych aktywności fizycznych to tylko wierzchołek góry lodowej. Zanim Kaśka w ogóle podjęła taką walkę, musiała zmierzyć się z akceptacją swojego nowego życia, ograniczeń i wyglądu będących skutkiem wypadku:

Przechodziłam po północy przez przejście dla pieszych, sygnalizacja świetlna była wyłączona, a autobus zakręcający na przystanek zarzucił tyłem i jakoś się o niego zaczepiłam. Wciągnęło mnie pod tylne koła. Wszystko, co się tam stało, wiem raczej na podstawie obrażeń – ja nic nie pamiętam, bo mózg to wyciął, świadków brak. Potem była śpiączka farmakologiczna, wybudzanie, groźba utraty większych partii ciała (bo prawe podudzie ucięło mi w zasadzie na miejscu). Kiedy mnie ustabilizowano, zostałam wysłana w trybie pilnym do Siemianowic Śląskich do zrobienia przeszczepów skóry. A potem był jeszcze blisko rok pobytów w szpitalach i kolejny codziennej rehabilitacji i jeżdżenia na wózku.

Dużo sportu i „dobra” dieta

Poza sportem jej pasją jest wszystko, co związane z jedzeniem: gotowanie, aspekty kulturowo-społeczne i oczywiście konsumpcja! Pozwala jej to odkrywać świat, zapewnia rozrywkę nawet, gdy jest uziemiona czy w momentach, w których akurat nie może uprawiać sportu. Jak sama mówi:

Bardzo dobrze jest mieć dużo zainteresowań i ogólną ciekawość świata, bo jak nie mogę tych sportów uprawiać, to mam co robić, siedząc w domu i nadal czuję, że żyję i się rozwijam.

Na zdjęciu znajduje się Kaśka Maciąg na wakeboardzie.

Poczta pantoflowa – najlepsza droga informacji

Kiedy przeprowadzaliśmy rozmowę, Kaśka była chwilę przed swoim pierwszym Cross treningiem w Avalon Extreme:

O treningach w Fundacji Avalon dowiedziałam się od koleżanki na warsztatach tanecznych dla osób z niepełnosprawnościami. Takie wieści w naszym „kulawym” towarzystwie rozchodzą się najlepiej. O istnieniu fundacji wiem jednak od dawna. Zresztą… moje mentalne przygotowanie do pierwszego kontaktu z wakeboardem polegało na wybraniu się zupełnie incognito na zawody Avalon Extreme w wakeparku pod Grodziskiem. Obserwując tam, jak wygląda wsparcie i współpraca na takich wydarzeniach, no i oczywiście ogromną radość zawodników, zdecydowałam, że jestem gotowa podjąć to wyzwanie. Choć wtedy jeszcze dość mocno bałam się wody…

Kaśka Maciąg pokazuje, że jedyna bariera jaka istnieje to strach, a początki zazwyczaj są trudne, ale warto wykonać pierwszy krok. Wystarczy zacząć i przełamać wewnętrzne bariery, żeby życie nabrało kolorów, o czym możecie przekonać się na treningach organizowanych przez Avalone Extreme! Każdy może zostać EXTRAsprawnym!